Jak przystało na zatwardziałego fana twórczości Creed oraz Alter Bridge, nie mogłem opuścić kolejnego koncertu zespołu Marka Tremonti. Po evencie, który miał nie tak dawno miejsce w Warszawie, pora na odwiedziny Lajkonika. Impreza odbyła się w klubie Kwadrat – nomen omen studenckim, a co za tym idzie dość „klimatycznym”. Jeszcze przed samym koncertem miałem okazję wziąć udział w Meet and Greet, gdzie odbyła się próba oraz krótkie spotkanie z zespołem – humory wszystkim dopisywały, fanty zostały podpisane z każdej strony, zamieniliśmy parę słów oraz otrzymaliśmy instrukcje od technicznego – Paula – jak przebiegać będzie koncert oraz niespodzianka przed numerem „Dust”.

Gorący wieczór rozpoczęły supporty, czyli Disconnected oraz The Raven Age, które zaprezentowały kawał ciężkiego brzmienia. Nagłośnienie stało na dobrym poziomie, co zaskakuje w dzisiejszych klubowych czasach, instrumenty się nie gubiły, a to już coś. Czas „wspierających” szybko minął i przeszliśmy do głównego punktu wieczoru, czyli występu Tremonti. Po znanym intro Panowie od razu weszli z grubej rury i rozpętało się Cauterize, które pobudziło całą publiczność, a w trakcie utworu Paul przyszedł po nas i zaprosił do oglądania koncertu z zaplecza sceny. Jak przystało na gitarowych maniaków mogliśmy dostrzec jak wygląda cała machina Tremonti oraz to, jak ciężko technicy pracują przed każdym numerem dopieszczając sprzęt muzyków.

Gitary były zawsze strojone oraz czyszczone przed nowym numerem, nie było chwili ociągania. Pęknięty hi hat? Ryan pokazuje, że nie ma z tym żadnego problemu! oczywiście po numerze Another Heart został wymieniony przez technicznego Davida. Koncert przebiegał sprawnie, obyło się bez zerwanych strun oraz niespodziewanych wypadków, poniżej setlista:

  1. Cauterize
  2. You Waste Your Time
  3. Another Heart
  4. Take You With Me
  5. My Last Mistake
  6. The Things I’ve Seen
  7. Desolation
  8. Trust
  9. Catching Fire
  10. So You’re Afraid
  11. Flying Monkeys
  12. Radical Change
  13. Bringer of War
  14. Dust
  15. Throw Them to the Lions
  16. A Dying Machine
  17. Wish You Well

Przed czternastym numerem odbiliśmy z Paulem, żeby przygotować się do zabawy w „technicznego” Marka, gdzie otrzymałem przygotowanego do akcji złotego singlecuta. Wbiłem na scenę i sprawnie wymieniliśmy się gitarami oraz czułościami (trololo). Następnie do końca koncertu zostaliśmy po prawej stronie sceny, skąd oglądaliśmy poczynania chłopaków.

Finalnie koncert skończył się w okolicach 21:40, po czym zespół wyszedł na spotkanie z fanami, którzy zakupili podczas koncertu merch – ot bardzo miły ukłon ze strony zespołu. Na sam koniec wymieniliśmy jeszcze parę słów z muzykami, dowiedziałem się, że Tanner gra na koreańskim PRSie SE! – nieźle co? Jak widać nie tylko gitary z USA rządzą! To był świetny dzień – będę go pamiętał do końca swoich gitarowych dni i życzę tego samego również Wam, tak dla odmiany warto czasem spotkać swoich gitarowych hmm… influencerów? 😉


 

O autorze

Komentarze zostały zablokowane