Inspiracją do napisania tego „felietonu” był mój najnowszy nabytek gitarowy, który zaskoczył mnie niesamowicie swoimi właściwościami. Temu kawałkowi drewna poświęciłem już dwa artykuły, pojawi się trzeci i czwarty finalny, z recenzją. Dzisiaj za to chciałem się zająć cenami, negocjacjami i ogólnie zakupami.

Tak jak uczą na każdych studiach mających cokolwiek związanego z produkcją, jakością i ekonomią, nie da się zrobić czegoś tani i dobrze. Albo będzie tanio, albo dobrze. Wszystko to wynika z cen materiałów, zaangażowania ludzi, wielkości firmy bla bla bla.

Jednak czy na pewno musimy wydawać 5000 zł, żeby kupić dobrą gitarę? Pomijając używki, nie musimy. Wchodząc do sklepu muzycznego pamiętajcie o kilku sprawach. Targujcie się! Cena widoczna na karteczce nie jest nigdy ostateczna. Marża potrafi sięgnąć 50 procent ceny końcowej, co mówi samo za siebie. Oprócz tego, że możemy zbić coś z marży, pamiętajcie o zabieraniu ze sobą gotówki. Obcina to koszty płatności kartą. Suma sumarum, cenę w sklepie da się zbić od 5 do 15%, co przy 5000 zł daje ładny wynik.
Zanim jednak przystąpimy do zakupów gitarowych w sklepie stacjonarnym, proponuję zawsze rozejrzeć się po sklepach internetowych. Zarówno tu w Polsce, jak i za granicą. Często dany sprzęt można znaleźć taniej, nawet z przesyłką, po drugiej stronie Europy. Jeżeli zdecydujemy się na zakup w kraju, polecam skontaktować się ze sprzedawcą i spróbować negocjować cenę i gratisy. Konkurencja jest ogromna więc zazwyczaj da się zbić cenę. I z naszych pierwotnych 5000 zł da się czasem zrobić 4000 zł. Dobrze jest mieć 1000 zł w kieszeni, nieprawdaż?

Wracając do początku moich rozważań, innym przykładem zaoszczędzenia na sprzęcie kilku złotych są tzw. perełki. Gitary, które można ustrzelić za niewielkie pieniądze, grają poprawnie, jak nie bardzo dobrze. Pierwszy z brzegu przykład to chwalony przeze mnie ostatnio Flame EXG7. Cały czas nie mogę wyjść z podziwu, wygoda, grywalność, wykończenie – piątka z plusem. Kolejny taki instrument to LTD Viper 500, który niedawno przeleciał mi przez ręce. Niewiele brakowało, a została by u mnie na stałe. Trochę droższą i rzadszą perełką jest Kramer Les Paul Custom. Ludziska nie wierzą w to co mówię o tej gitarze, ale jakbyście mieli kiedyś możliwość ogrania, polecam. Sprawdźcie to!

Czy trzeba mieć kupę hajsu, żeby zabrzmieć naprawdę dobrze? W dzisiejszych czasach już nie! Propozycje na szybko (sprzęt używany):
Flame EXG1 + POD HD300 + Alto 112 ~2500 zł
Vintage V100 + Jet City22H + Harley Benton 212 ~ 2300 zł
.
.
.
Na koniec tych niecnych rozmyślań, często pojawiają się pytania, dlaczego dana gitara kosztuje 5000, 6000 czy 10000 zł. Mimo, że koszt materiałów to maks 3000 zł. Odpowiedź jest prosta, taka gitara to dobro luksusowe. Z roku na rok zarabiamy coraz więcej i posiadanie wypasionych gitar, samochodów, gadżetów staje się po prostu standardem. Gdyby gitara nie kosztowała milionów, posiadacz nie cieszyłby się z niej tak bardzo, nie miałby się czym chwalić etc. Nie będę ukrywał, sam czasem wpadam w tą pułapkę, szczególnie gdy mowa o Mayonesach.

O autorze

Komentarze zostały zablokowane