Rok pracy. Zagrane 100 milionów prób. Nagrana 3-utworowa EPka. Rozwieszone 1500 plakatów w mieście. Dopieszczone gitary, brzmienie wykręcone na maksimum. Zawodowy sprzęt za grube kredytki. Rozkładacie się, gracie próbę dźwięku. Stoisko z merchem rozstawione. Czekacie. Czekacie. Przyszło trzech kumpli, siostra, kolega ze studiów. dwóch stałych klientów lokalu i trzy kelnerki. Znacie to?
Codzienność polskich zespołów. Wprawdzie nie ma mnie na scenie od 2 lat, ale myślę że wiele się nie zmieniło. Dlaczego ludziska nie pojawiają się na koncertach? Czyżby tak mało jest fanów rockowego grania? Szczerze wątpię. Widać to po wielkich imprezach typu Open Air, Woodstock etc.
No więc o co chodzi?
Dezinformacja
Szczerze to sam nie wiem jak dowiedzieć się gdzie w mojej okolicy grany jest jakiś koncert. Codziennie musiałbym przeglądnąć kilka stron internetowych, przejść wszystkie knajpy, rozglądać się za plakatami i szukać. Najczęściej dowiaduję się, że był koncert od znajomych. Dzień później. Pewnie to też moja ignorancja. ale promocja niszowych zespołów leży.
Forsa
To jest największy problem. „10 zł za koncert Franka? Przecież on zaczynał w garażu mojego sąsiada. Nie ma bata, żebym tyle zapłacił! (rzecze Janusz popijając Heinekena w barze kupionego za 8 zł.)”
Nieufność
Kolejny młody zespół w naszej okolicy? Pewnie grają jakąś kupę, nie ma co iść. Czy aby na pewno?
Czas
Koncert w piątek nie idę. W sobotę? Nie idę. W środę? Nie mam czasu. Mam sesję. Egzamin za dwa miesiące, ale muszę się uczyć. Nie mam nocnego powrotnego do domu. Za daleko do miasta etc. itd. itp.
Gwiazda
Nie gra Coma/Hey/Kazik/Kult/Strachy na Lachy/(wstawić inny mainstream) – nie idę.
No dobra, ale te wszystkie punkty dotyczą prostego Kowalskiego. My tutaj gramy, ćwiczymy, słuchamy, znamy się na muzyce, wiemy co słuchać, czego nie i tak dalej. Ale też w większości nie chadziamy na koncerty (wiem po sobie, jeśli jest inaczej – przekonajcie mnie).
Jak to się stało, że Seattle pod koniec lat 80′ rozniosło rynki muzyczne? Oprócz kilkudziesięciu zespołów, które tam działały – wszyscy się wspierali. Wiadomo – nie wszyscy, ale oprócz siostry, brata i kuzyna na koncert przychodzili inni muzycy, ich znajomi, znajomi znajomych. Coraz więcej i więcej ludzi, cała ta furia rozprzestrzeniła się na Stany, a później na świat. A co u nas?
– E, ale ma dupowate brzmienie.
– No i gra na Ibanezie.
– I na Marshallu MG.
– Trololo.
Myślę, że warto to zmienić. Zainwestować 10 zł w koncert mniej znanego zespołu, kupić EPkę, podrzucić znajomym klip itd. Nie sądzicie?