2004
Moja pierwsza pseudo sesja nagraniowa z której nic nie wynikneło poza straconym czasem. Jeszcze z kapelką Yellow Ledbetter. Digitech i Bespeco należały do drugiego gitarmena. W między czasie miałem jeszcze Bossa DS-2, a późnij kapela się rozpadła. Wtedy człowiek nie myślał, o efektach, pedalboardach, kablach i innych pierdołach, a też było fajnie.

2007
Jeden z pierwszych koncertów z HOA. Coś się powoli wzbudzało,nawet symulacja akustyka Behringera się pojawiła. Nawet całkiem sensownie to poukładałem.

2007
Doszło tremolo od Bossa, bramka i no i ukochany pedałek głośności. Po drodze były jeszcze dwa plasitkowe Bossy, a może nawet 3, ale wszystkie poszły na handel, bo trafiłem na tego za 200 zł. Ułożenie tragiczne, jakieś zawijasy, fe. No i Rocktron Hush w kostce to również tragedia. Strasznie tnie sygnał.

2007/2008
Wyleciał tuner Behringera i tremolo, pojawił się BF-3 w zamian za BF-2, bo znowuż był w okazyjnej cenie. Zrobiłem sobie też looper u Vicola żeby włączać dwa efekty na raz, pro c’nie? 🙂 No i przede wszystkim gwiazda wieczoru, Budda Wah, prosto ze sklepu, najdrozszy stomp box w moim zyciu ^^ W zamian za wysłużoną JH-1. Niezłe ułożenie efektów. W ogóle niezły zestaw w połączeniu z Warp7.

2008
W końcu odłożyłem siano na pierwszy prawdziwy pedalboard, whammy i zasilacz Yankke. Mało się nie popłakałem jak przyszedł. Wtedy też zaczęła się moja przygoda z lutowniem gniazd, kabli etc. Lampka rozpierdzielała ^^

2008
Na temat tego badziewia jest cały osobny temat o budowaniu pedałborda. Klik! Czekałem wtedy na Sidewindera i już zostawiłem miejsce na footswitch. Byłem mega zadowolony z tej roboty. A no i pojawił się prawdziwy tuner w końcu, DT-10 no i equalizer, taki sam jak Adama Jonesa. Później bardzo żałowałem jego sprzedaż. Rzadko się pojawia a jest naprawdę mega.

2008
Faza na Jonesa ciąg dalszy. Z USA pociągnąłem sobie MXRa Micro Ampa, no i wyrwałem fajowego Vibe’a którego do tego teraz nie mogę odżałować bo był zajebisty. No i sławetny PSM do włączania pętli aj.
No i zamówiłem inny zasilacz Yankee, z osobnymi sekcjami zasilania. Też bajera. Puściłem za grosze, a teraz by się przydał. Eh.

2008
Po „wielkim” teście video, Klik1 & Klik2, okazało się, że Sidewinder ma beznadziejną pętlę, nie wiem dlaczego wcześniej tego nie widziałem. No i zdecydowałem się na totalne odchudzenie. Bardzo fajnie i prosto mi się wtedy grało, ale delay przed preampem był trochę uciążliwy.

2008
Nic nie trwa wiecznie. GAS na wypasionego delaya się pojawił… No i objawiło się tremolo ponownie, czyli faza Adama Jonesa w najcięższej postaci 😛

2009
A to już chyba 2009, o ile się nie mylę. Przyszła karta kredytowa, to se kupiłem wymarzonego Flangera. A bania była taka, że Ostrowski miał go z USA i sprzedawał za bezcen. Żal było nie wziąć.

2009
Ponowne odkrycie. DL4 coś się nie dogadywał z Sajdem, podobnie Micro Amp, w pętli nie działał a przed nie podgłaśniał tylko dodawał gainu, co jest dla mnie teraz oczywiste, ale wtedy byłem jeszcze totalnym amatorem… No i ważna sprawa, po wypłacie za choinki zakupiłem sobie zawodowe kabelki George L’s. I teraz znowuż załuję że zostawiłem sobie tylko 4. Same błedy ^^

2009
Sajd zaczął mnie tak irytować brakiem jakiejkolwiek kontroli, że musiał wylecieć. No i pojawił się Triamp i jego wyjebany footswitch. To miał być finał, jak zwykle ^^

2009
Nadszedł czas częstego grania, musiała się pojawić bramka. Zabrakło opcji szerszego sterowania, pojawił się drugi PSM-5. No i zepsuł się pedał głośności, z powodu zalania salki… Dobrze że wszystko odratowałem, ale było niewesoło.


Czytaj dalej:

1 2

O autorze

Komentarze zostały zablokowane