Firmy produkujące sprzęt gitarowy niezbyt często silą się na oryginalne pomysły promocyjne i marketingowe. Ot endorsment, nazwa marki związana z produktem jajecznym, czy nietoperze zamiast markerów. Ostatnimi czasy coraz modniejsze staje się ozdabianie efektów gitarowych nietuzinkowymi grafikami, czy stosowanie ciekawych wykończeń. Dlatego bardzo zaintrygował mnie pomysł promocji tunera gitarowego za pomocą… Puszki tuńczyka.
Tunery w klipsach zaczepiane na główkę gitary to żadna nowość na rynku. Można zaopatrzyć się w tańsze i droższe modele. Jednak ich pakowanie zazwyczaj nie wnosi wiele do naszego życia. Tym razem jest inaczej. Gustowna puszeczka ozdobiona tuńczykiem i tunerem wprawia każdego miłośnika ryb w dobry nastrój.
Oto Korg PitchClip – edycja rybna!
Po otwarciu puszki w standardowy sposób (za pomocą uszka, ale hard core’owcy na pewno użyją otwieracza do konserw) znajdziemy w nim tuner, baterię i instrukcję.
Uchylając ekranik z diodami dostajemy się do włącznika oraz do gniazda baterii:
Tuner po włączeniu wskazuje nam swoje działanie czerwoną diodą.
Mocowanie urządzenia na główce instrumentu nie przysparza żadnych problemów, a wnętrze zacisku wyłożone gumą nie jest w stanie uszkodzić naszej gitary. Ekran uchylny o około 120 stopni pozwala nam na wygodne strojenie w każdej pozycji.
Pitchclip to proste urządzenie skierowane do użytku domowego. Raczej nie sprawdzi się w koncertowym hałasie, gdyż zbierał będzie drgania otoczenia i jego wskazania nie będą najlepsze. Diody są jasne i czytelne, odczytanie strojonego dźwięku nie sprawia żadnego problemu.
Dokładność tunera to 1 cent, a zakres strojenia obejmuje od dźwięku A0 do C8 więc teoretycznie spokojnie powinien poradzić sobie zarówno z gitarą siedmiostrunową jak i z basem.
Nie pozostaje nic innego jak to sprawdzić:
Finalnie tuner daje radę, według mnie lepiej niż najtańsze podłogowe wynalazki od Warwicka, Co prawda nie posiada niebotycznej dokładności i szybkości, ale do strojenia w domu, czy grania przy ognisku – zdecydowanie jestem na tak.