Temat iście z pierwszej strony Onetu, co nie? Jednak nie o tym mowa, a o bohaterce naszej recenzji – a nawet poszedłbym dalej: subiektywnej oceny gitary akustycznej. Marris D220M to z wyglądu klasyczna i niekoniecznie równie podręcznikowo brzmiąca gitara akustyczna.

foto: Daniel Salamucha
Wzrokowo: Czy będziemy atrakcyjni dla Kasi z VI D?
- Tak, będziemy (o ile potrafimy zagrać 4 akordy).
Cała gitara wykonana jest z mahoniu, oprócz podstrunnicy (palisander). Ponadto matowe wykończenie nadaje jej swoistej elegancji w swoim zabójczym przedziale cenowym – czyli gitary w okolicach pięciu stówek. Oczywiście po drodze znajdziemy masę niedoróbek technicznych, takich jak: nierówno nałożone markery, rozjazdy bindingu i ślady kleju. Na szczęście nie wpłynie to na to czy intro do „Nothing Else Matters” gorzej zabrzmi przy ognisku. YES!
Wygoda: Czy ręka nam odpadnie po kilku F durach?
- Nie powinna, o ile ma się sporą dłoń.
Gryf jest dość gruby, zaokrąglony. Pewnie trzyma się w dłoni, a matowe wykończenie pomaga w długiej grze. Jednak spokojnie, z biegiem czasu będzie piękny połysk i polecicie do sklepu po papier wodny przywracający mat. Body jest dość kompaktowe, jak przystało na kształt wykorzystanego pudła. Ci mniejsi i więksi w pasie nie powinni narzekać – jest mocno uniwersalnie!
Brzmienie: To będą łapki w górę na klipie czy nie?
- Jak najbardziej. Gitara brzmi z deski dość ciemno – specyficznie. Na świeżych strunach wysokie częstotliwości ledwo się przebijają, nie mówiąc już o tym, co dzieje się po czasie – taka lekka przymuła z naszej koleżanki – ale to ciepła i głęboka osoba. Osobiście jestem na tak, ponieważ znam masę bezpłciowych akustyków robionych na jedno kopyto z płyty świerkowej, które brzmią jak karton – tutaj tego nie ma. Na całe szczęście!
Finisz: Polubić się, kupić kilka paczek strun i grać!
- Gitara i jej rodzina pochodzi w prostej linii ze Słowacji – tak! na „kartce znamionowej” producent pięknie zaznaczył: Made in Slovakia. Ponadto konotacje z siostrzaną marką Dowina są dość duże. Aktualnie ciężko znaleźć nowego Marrisa, a rynek wtórny wypluwa je od czasu do czasu. Dla mnie sprawa śmierdzi na kilometr tym, że producent robił zbyt dobre gitary za zbyt małe pieniądze, ale to tylko domniemania.
foto: Daniel Salamucha
-
WYGLĄD
-
JAKOŚĆ
-
GRYWALNOŚĆ
-
BRZMIENIE
-
CENA