Shure SE215 to chyba jedne z najpopularniejszych modeli monitorów/słuchawek dousznych. Jest to zdaje się początek wysokiej półki monitorów, gdzie ceny potrafią się kończyć na wynikach czterocyfrowych. W sieci znaleźć można masę informacji o nich. Ja się skupię na sprawach pragmatycznych – jak zwykle.

Co dostajemy w magicznym pudełeczku? Słuchawki oczywiście, do tego gustowne czarne opakowanie, zestaw różnych nakładek na słuchawki, zarówno gumowych jak i piankowych, w trzech rozmiarach oraz tajemniczy przyrząd, służący do czyszczenia dziurek w słuchawkach:

Oprócz tego znajdziemy w pudełeczku dwie tony papierków, instrukcji, gwarancji, rejestracji i tak dalej. Głownie po chińsku, japońsku i niemiecku. Co mnie jednak interesuje, to słuchawki. Dlaczego właśnie SE215? Słuchawki są dopasowane do małżowiny, co pozwala na dopasowanie ich do ucha w sposób komfortowy. A oprócz tego SE215 posiadają elastyczny „pałąk” pozwalający zawinąć go wokół ucha i jeszcze bardziej poprawić stabilność.
Shure’y można nosić zaczepione za tył ucha, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zakładać je klasycznie, od przodu. Żeby całkowicie unieruchomić słuchawki, dociągamy blokadę do głowy i w tym momencie możemy biegać, latać, skakać, moszować, a monitorki nie mają prawa wypaść nam z ucha.
Łączenie kabelków od słuchawek jest zrealizowane bardzo dobrze, elastycznie, ale zarazem pewnie. W porównaniu do klasycznych słuchawek, czy też tych dodanych do mojego bezprzewodu – różnica jest kolosalna! Podobnie sam przewód, na zdjęciu różnica w grubości i jakości jest mało widoczna, ale przewód w Shure’ach jest grubszy, twardszy i zdecydowanie pewniejszy.
Dwa rodzaje gąbek i trzy rozmiary pozwalają dopasować słuchawki do każdego ucha i preferencji użytkownika. Ja mam duże uszy i potrzebuję maksymalnego wygłuszenia więc wybrałem największe, piankowe potwory.
Co o brzmieniu. Porównać mogę je do moich wysłużonych Superluxów HD668b, niestety jest to całkiem inny typ słuchawek, ale brzmią całkiem znośnie i przyzwyczaiłem się do nich dość mocno.
SE215 mają problem z dołem, szczególnie słychać to w niskostrojonym graniu, najniższe dźwięki „rozmywają się”, nie są selektywne, przez co muzyka traci na mocy. Na szczęście na sali prób jest to mało odczuwalne, gdyż bezprzewody których używamy ucinają trochę dołu i całość wychodzi na sensownym poziomie.
Oprócz tego (oczywiście według mnie, a nie jestem audiofilem) środek jest mocno wyeksponowany, czasami aż świszczy. Nie wiem czy nie jest to wina nakładek piankowych. Wymiana na gumowe jest utrudniona więc mój wrodzony leń odmawia sprawdzenia tego organoleptycznie.
Słuchafony możecie zakupić na przykład tutaj:
http://muzyczny.pl/153196_Shure-SE215K-sluchawki-douszne-czarne.html
Fachowa obsługa, wyjaśnią, wytłumaczą, pozwolą dotknąć itepe.

 

Pełno info znajdziecie na oficjalnej, polskiej stronie producenta:
http://www.shure.pl/

Osobiście do słuchania muzyki bym ich nie kupił, ale jako monitory sprawdzają się bardzo dobrze. Ich cena kształtuje się w okolicach 330 zł, pamiętajcie jednak, że zawsze możecie się targować.

edyta:
Dzisiaj na świeżo po pełnoprawnej próbie, zmianie ustawień, kanałów zestawu bezprzewodowego, jestem w dalszym ciągu całkowicie zadowolony, doskonałe wygłuszenie, wygoda, sensowna jakość dźwięku. Nie mam pytań. Nadal.

O autorze

Komentarze zostały zablokowane