Sonic Research Turbo Tuner ST-200
Ta niepozornie wyglądająca kosteczka przyciągnęła moją uwagę po jakże wiele mówiącej jutubowej konfrontacji z Petersonowskim Strobo Stompem.
Witaj w domu
Zrozumieć instrukcję
Właściwie nigdy nie skorzystałem z instrukcji żadnego efektu, ale postanowiłem zrobić wyjątek i zapoznać się ze wszystkim funkcjami tunera. Co najważniejsze, tuner działa tylko i wyłącznie w opcji strobe. Nie ma tu kropki/kreski która przesuwa w lewo gdy za nisko, w prawo gdy za wysoko. Mamy tu do czynienie z 20 kwadracikami ułożonymi w okrąg. Gdy dźwięk jest za nisko, diodowy okrąg kręci się w lewo, a gdy za wysoko, to w prawo. Reasumując, dochodzimy do poprawnego stroju gdy światełka się zatrzymają. Na początku stanowiło to dla mnie niewielki problem, ale spokojnie można się przyzwyczaić do takiej opcji strojenia. Kostka wyposażona jest w switch 3PDT, który zapewnia nam true bypass oraz w wyciszone wyjście. Pozwala nam ono na ciche strojenie gitary. W odróżnieniu od cichego strojenia w Korg DT-10, który przepuszczał dzikie bąki, całkowicie wycisza sygnał po włączeniu. Kolejny sprawa to dokładność tunera, przy najtańszych zabawkach, wynosi ona nawet 10 centów, przy trochę lepszych 1 – 2 centy, a tutaj producent zapewnia nas o precyzyjnej kalibracji o 0,02 centa! Do dyspozycji mamy 6 programów, z czego 5 możemy dopasować do swoich potrzeb. Pierwsza opcja chromatic jest constans. Pokazuje nam 12 dźwięków i tyle. Do szczęścia nie jest mi potrzebne nic więcej, ale niektórzy na pewno mają problemy z pamięcią i potrzebują sobie zapisać jakie dźwięki przyporządkowane są do poszczególnych strun. I w tej sytuacji mamy do dyspozycji 5 programów, w każdym możemy zapisać maksymalnie 9 strun. Fabrycznie zaprogramowane są 2 standardowe strojenia gitary, drop D oraz 5 i 6 – strunowy bas w strojeniu standardowym. Nie zabrakło opcji kalibracji dźwięku A od 300,0 do 599,9 Hz. Na koniec pozostawiłem sobie największy smakołyk czyli opcję FLAT. Dzięki niej możemy obniżyć wskazania tunera o maksymalnie 6 półtonów. Dla kogo jest ta opcja? Stawiam, że dla zawodowych muzyków, którzy nie potrafią zestroić się niżej, bo nie znają dźwięków. Jeżeli zmienimy częstotliwość dźwięku A albo użyjemy opcji FLAT, na wyświetlaczu zapali się jedna albo obydwie diody informujące nas o tych zmianach. Dodatkowo tuner wskazuje też czy jesteśmy więcej niż 50 centów od szukanego dźwięku. Producent informuje, że bateria wystarcza na 12 godzin ciągłego używania czyli plus minus 1000 strojeń. U mnie chodzi na pierwszej baterii od sierpnia 2009, czyli panowie z Sonic Research są dość prawdomówni. Tuner oczywiście powiadomi nas, jeżeli bateria będzie na wyczerpaniu. Prawie zapomniałem o przyjemnym ficzerze, mianowicie tuner zapamiętuje nasze ustawienia bez podłączonego źródła zasilania.
Warunki bojowe
Czas na próbę. Na początek jak to zwykle w testach bywa, sprawdzam true bypass. Na moje zdeptane słoniowe ucho – wszystko ok. Nic nie ścina. Rzepy już zamontowane więc pakuję tuner do deski. Bardzo przydatne są tu jego niewielkie rozmiary, zajmuje bardzo mało miejsca, którego zawsze w pedalboardzie brakuje. Odpalam – faktycznie jest TURBO ;). Wyświetlacz duży i jasny, sprawdza się znakomicie, diodki zapieprzają, ale spokojnie da się je opanować, po pierwszej próbie nie miałem już problemów. Na koncertach sprawdza się równie koncertowo. Ogromny wyświetlacz widoczny z daleka, jest bardzo szybki i bardzo dokładny. Czego więcej trzeba prostemu amatorowi sztuki gitarowej?
Czy warto?
Za 129 zielonych dostajemy fajowe czarne pudełeczko, z true bypassem, niesamowitą dokładnością i szybkością, opcjami nawet dla najbardziej opornych, małym poborem prądu, ogromnym, mega czytelnym wyświetlaczem i… Dostępem do baterii po odkręceniu 4 śrubek. Na szczęście bateryjka wystarcza na bardzo długo, a zazwyczaj i tak używamy zasilaczy. Dlatego też stwierdzam, że warto. A nawet bardzo warto.